List Jana Pawła II do kobiet
Do was, kobiety całego świata,
kieruję moje serdeczne pozdrowienie!
1. Do każdej z was, na znak
solidarności i wdzięczności, przesyłam ten list w związku ze zbliżającą się IV
Światową Konferencją poświęconą Kobiecie, która odbędzie się w Pekinie we
wrześniu bieżącego roku.
Pragnę nade wszystko wyrazić
szczere uznanie dla Organizacji Narodów Zjednoczonych, która wystąpiła z
inicjatywą o tak wielkim znaczeniu. Kościół również zamierza wnieść swój wkład
w sprawę obrony godności, roli i praw kobiet, nie tylko poprzez udział
oficjalnej Delegacji Stolicy Apostolskiej w obradach w Pekinie, lecz także
bezpośrednio przemawiając do serc i umysłów wszystkich kobiet. Niedawno, przy
okazji wizyty, jaką Pani Gertruda Mongella, Sekretarz Generalny Konferencji,
złożyła mi w związku z tym ważnym spotkaniem, przekazałem na Jej ręce orędzie,
w którym zostały zawarte podstawowe punkty nauczania Kościoła na ten temat.
Przesłanie to, abstrahując od konkretnej okoliczności, w jakiej powstało,
ogarnia szerszą perspektywę rzeczywistości i problemów ogółu kobiet, pragnąc
służyć ich sprawie w Kościele i w świecie współczesnym. Z tego powodu
poleciłem, aby zostało ono przekazane wszystkim Konferencjom Episkopatów, celem
jak najszerszego upowszechnienia.
Nawiązując do treści tego dokumentu,
pragnę teraz zwrócić się bezpośrednio do każdej kobiety, aby wspólnie
zastanowić się nad problemami i perspektywami życia kobiet w naszych czasach,
poświęcając szczególną uwagę zasadniczemu tematowi godności i praw kobiet,
rozpatrywanych w świetle Słowa Bożego.
Punktem wyjścia tego dialogu
niech będzie przede wszystkim podziękowanie. Kościół — napisałem w Liście
apostolskim „Mulieris dignitatem” — „pragnie złożyć dzięki Najświętszej Trójcy
za «tajemnicę kobiety» i za każdą kobietę — za to, co stanowi odwieczną miarę
jej godności kobiecej, za «wielkie dzieła Boże», jakie w niej i przez nią
dokonały się w historii ludzkości” (n. 31).
2. Podziękowanie Panu Bogu za
Jego zamysł określający powołanie i posłannictwo kobiety w świecie, staje się
także konkretnym i bezpośrednim podziękowaniem składanym kobietom, każdej
kobiecie za to, co przedstawia sobą w życiu ludzkości.
Dziękujemy ci, kobieto-matko,
która w swym łonie nosisz istotę ludzką w radości i trudzie jedynego
doświadczenia, które sprawia, że stajesz się Bożym uśmiechem dla przychodzącego
na świat dziecka, przewodniczką dla jego pierwszych kroków, oparciem w okresie
dorastania i punktem odniesienia na dalszej drodze życia.
Dziękujemy ci, kobieto-małżonko,
która nierozerwalnie łączysz swój los z losem męża, aby poprzez wzajemne
obdarowywanie się służyć komunii i życiu.
Dziękujemy ci, kobieto-córko i
kobieto-siostro, która wnosisz w dom rodzinny, a następnie w całe życie społeczne
bogactwo twej wrażliwości, intuicji, ofiarności i stałości.
Dziękujemy ci, kobieto pracująca
zawodowo, zaangażowana we wszystkich dziedzinach życia społecznego,
gospodarczego, kulturalnego, artystycznego, politycznego, za niezastąpiony
wkład, jaki wnosisz w kształtowanie kultury zdolnej połączyć rozum i uczucie, w
życie zawsze otwarte na zmysł „tajemnicy”, w budowanie bardziej ludzkich
struktur ekonomicznych i politycznych.
Dziękujemy ci, kobieto
konsekrowana, która na wzór największej z kobiet, Matki Chrystusa — Słowa
Wcielonego, otwierasz się ulegle i wiernie na miłość Bożą, pomagając Kościołowi
i całej ludzkości dawać Bogu „oblubieńczą” odpowiedź, wyrażającą się w
przedziwnej komunii, w jakiej Bóg pragnie pozostawać ze swoim stworzeniem.
Dziękujemy ci, kobieto, za to, że
jesteś kobietą! Zdolnością postrzegania cechującą twą kobiecość wzbogacasz
właściwe zrozumienie świata i dajesz wkład w pełną prawdę o związkach między
ludźmi.
3. Ale — jak wiemy — samo
podziękowanie nie wystarczy. Jesteśmy, niestety, spadkobiercami dziejów pełnych
uwarunkowań, które we wszystkich czasach i na każdej szerokości geograficznej
utrudniały życiową drogę kobiety, zapoznanej w swej godności, pomijanej i
niedocenianej, nierzadko spychanej na margines, a wreszcie sprowadzanej do roli
niewolnicy. Nie pozwalało jej to być w pełni sobą i pozbawiało całą ludzkość
prawdziwych bogactw duchowych. Z pewnością niełatwo ustalić dokładnie
odpowiedzialność za ten stan rzeczy, z uwagi na głęboki wpływ wzorców
kulturowych, które w ciągu wieków kształtowały mentalność i instytucje. Ale
jeśli, zwłaszcza w określonych kontekstach historycznych, obiektywną
odpowiedzialność ponieśli również liczni synowie Kościoła, szczerze nad tym
ubolewam. Niech to ubolewanie stanie się w całym Kościele bodźcem do odnowy
wierności wobec ducha Ewangelii, która właśnie w odniesieniu do kwestii
wyzwolenia kobiet spod wszelkich form ucisku i dominacji, głosi zawsze aktualne
orędzie płynące z postawy samego Chrystusa. On bowiem, przezwyciężając
obowiązujące w kulturze swej epoki wzory, przyjmował wobec niewiast postawę
otwartości, szacunku, zrozumienia i serdeczności. W ten sposób czcił w kobiecie
ową godność, którą ma ona od początku w planie i miłości Boga. Gdy u schyłku
drugiego tysiąclecia patrzymy na Chrystusa, nasuwa się pytanie: w jakiej mierze
Jego orędzie zostało przyjęte i urzeczywistnione?
Tak, nadeszła pora, by z odwagą,
jakiej wymaga pamięć i ze szczerym poczuciem odpowiedzialności popatrzyć na
długie dzieje ludzkości, w które kobiety wniosły wkład nie mniejszy niż
mężczyźni, a w większości przypadków w warunkach o wiele trudniejszych. Myślę w
szczególności o kobietach, które umiłowały kulturę i sztukę oraz im się
poświęciły, mimo niesprzyjających warunków, często pozbawione jednakowego
dostępu do oświaty, niedoceniane, narażone na niezrozumienie, a nawet na brak
uznania ich wkładu intelektualnego. Z rozlicznych dzieł dokonanych przez
kobiety w ciągu dziejów, bardzo niewiele, niestety, daje się opisać przy pomocy
metod historiografii naukowej. Chociaż czas zatarł wiele materialnych świadectw
ich działania, nie sposób nie dostrzec ich błogosławionego wpływu na życie
kolejnych pokoleń aż do naszych czasów. Ludzkość zaciągnęła ogromny dług wobec
tej „tradycji” kobiecej. Jakże często oceniano kobietę w przeszłości i ocenia
się jeszcze dzisiaj bardziej według wyglądu zewnętrznego niż jej zdolności,
profesjonalizmu, inteligencji, bogactwa wrażliwości, czyli ostatecznie według
jej godności!
4. A cóż powiedzieć można o
przeszkodach, które w tylu częściach świata nadal nie pozwalają kobietom
włączyć się w pełni w życie społeczne, polityczne i gospodarcze? Wystarczy
pomyśleć, w jak trudnej sytuacji stawia często kobiety dar macierzyństwa,
któremu ludzkość zawdzięcza swoje przetrwanie i który powinien być odpowiednio
doceniany. Z pewnością pozostaje wciąż jeszcze wiele do zrobienia, aby kobieta
i matka nie była dyskryminowana. Sprawą naglącą jest uzyskanie we wszystkich
krajach rzeczywistej równości praw osób, a więc równej płacy za tę samą pracę,
opieki nad pracującą matką, możliwości awansu zawodowego, równości małżonków z
punktu widzenia prawa rodzinnego, oraz uznania tego wszystkiego, co wiąże się z
prawami i obowiązkami obywateli w ustroju demokratycznym.
Jest to akt sprawiedliwości, ale
również pewnej konieczności. Polityka przyszłości będzie wymagała, aby kobieta
coraz bardziej uczestniczyła w rozwiązywaniu głównych problemów, takich jak:
czas wolny, jakość życia, migracje, usługi socjalne, eutanazja, narkotyki,
służba zdrowia i opieka zdrowotna, ekologia itd. We wszystkich tych dziedzinach
obecność kobiety będzie bardzo cenna, ponieważ przyczyni się do ukazania
sprzeczności społeczeństwa rządzącego się wyłącznie kryteriami wydajności i
produktywności oraz każe zmienić te systemy, poddając je procesowi „humanizacji”,
która charakteryzuje „cywilizację miłości”.
5. Rozpatrując następnie jeden z
bardziej delikatnych aspektów w sytuacji kobiety w świecie, jakże nie
przypomnieć długiej i pełnej upokorzeń — choć tak często „niewidocznej” —
historii nadużyć popełnianych wobec kobiet w dziedzinie seksualnej? Na progu
trzeciego milenium nie możemy pozostać w obliczu tego zjawiska bierni i
niewrażliwi. Nadszedł czas, by z całą mocą potępić — stwarzając odpowiednie
środki obrony prawnej — różne formy przemocy seksualnej, której ofiarą padają
często kobiety. W imię poszanowania osoby ludzkiej musimy również demaskować
rozpowszechnianie kultury hedonistycznej i komercyjnej, która skłania do
nadużyć w dziedzinie seksualnej, wciągając nawet bardzo młode dziewczęta w
kręgi moralnego zepsucia i prostytucji.
W obliczu takich wypaczeń, na
jakież uznanie zasługują natomiast kobiety, które z heroiczną miłością wobec
swych dzieci akceptują ciążę będącą następstwem niesprawiedliwości, jaką
stanowią akty gwałtu, i to nie tylko wtedy, gdy należą one do okrucieństw,
popełnianych podczas wojen, tak częstych jeszcze na świecie, ale także w
warunkach dobrobytu i pokoju, przez kulturę permisywizmu hedonistycznego, w
której łatwo rodzą się tendencje do agresywnego maskulinizmu. W takich warunkach
zanim odpowiedzialnością za decyzję o przerwaniu ciąży — zawsze pozostającą
grzechem ciężkim — obarczy się kobiety, trzeba uznać, że winę ponosi tutaj
również mężczyzna i współdziałające z nim otoczenie.
6. Moje podziękowanie kobietom
jest przeto usilnym apelem, aby wszyscy, a w szczególności państwa i
organizacje międzynarodowe uczyniły wszystko, co konieczne dla przywrócenia
kobietom pełnego poszanowania ich godności i roli. W związku z tym nie mogę nie
wyrazić mego podziwu dla kobiet dobrej woli, które poświęciły się obronie
swojej kobiecej godności, walcząc o podstawowe prawa społeczne, ekonomiczne i
polityczne i które podjęły tę odważną inicjatywę w okresie, gdy ich
zaangażowanie było uważane za wykroczenie, oznakę braku kobiecości, objaw
ekshibicjonizmu, a nawet grzech!
Patrząc na tę długą drogę wiodącą
do wyzwolenia kobiety, można powiedzieć — jak napisałem w tegorocznym Orędziu
na Światowy Dzień Pokoju — że „był to proces trudny i złożony, czasem nie wolny
od błędów, ale zasadniczo pozytywny, choć do dziś nie zakończony z powodu
licznych przeszkód, które w różnych częściach świata nie pozwalają na pełne
uznanie i docenienie szczególnej godności kobiety, oraz na zapewnienie jej
należnego szacunku” (n. 4).
Trzeba w tym kierunku iść dalej!
Jestem jednak przekonany, że sekret szybkiego pokonania drogi dzielącej nas od
pełnego poszanowania tożsamości kobiety nie polega jedynie na ujawnieniu, choć
jest to konieczne, dyskryminacji i niesprawiedliwości, ale również i nade
wszystko na opracowaniu konkretnego i światłego programu rozwoju, obejmującego
wszystkie dziedziny życia kobiet, u którego podstaw leży uświadomienie sobie
przez wszystkich na nowo godności kobiety. Do jej uznania, pomimo wielorakich
uwarunkowań historycznych, wiedzie nas sam rozum, odczytujący prawo Boże
wpisane w serce każdego człowieka. Nade wszystko jednak samo Słowo Boże pozwala
nam odkryć podstawowe uzasadnienia antropologiczne godności kobiety, zawarte w
zamyśle Bożym.
7. Pozwólcie zatem, drogie
Siostry, bym wspólnie z wami jeszcze raz rozważył wspaniałą kartę biblijną,
która opisuje stworzenie człowieka i która tak wiele mówi o waszej godności i o
waszym posłannictwie w świecie.
Księga Rodzaju mówi o stworzeniu
w sposób zwięzły, językiem poetycznym i symbolicznym, ale głęboko prawdziwym:
„Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył
mężczyznę i niewiastę” ( Rdz 1, 27).
Ten stwórczy akt Boga rozwija się
według ścisłego planu. Przede wszystkim powiedziane jest, że człowiek został
stworzony „na obraz i podobieństwo Boże” (por. Rdz 1, 26), które to określenie
wyjaśnia od razu specyficzność człowieka w całokształcie dzieła stworzenia.
Powiedziane jest następnie, że
człowiek od początku został stworzony jako „mężczyzna i niewiasta” (por. Rdz 1,
27). Pismo Święte samo wyjaśnia ten przekaz: mężczyzna, chociaż był otoczony
przez niezliczone stworzenia świata widzialnego, zdaje sobie sprawę, że jest
sam (por. Rdz 2, 20). Bóg pomaga wówczas człowiekowi wyjść z sytuacji
osamotnienia: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam: uczynię mu zatem
odpowiednią dla niego pomoc” ( Rdz 2, 18). W stworzenie kobiety została więc
wpisana od początku zasada pomocy: pomocy — należy to podkreślić — która nie ma
być jednostronna, ale wzajemna. Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak
mężczyzna jest dopełnieniem kobiety: kobieta i mężczyzna są komplementarni.
Kobiecość realizuje „człowieczeństwo” w takim samym stopniu jak męskość, ale w
sposób odmienny i komplementarny.
Kiedy Księga Rodzaju mówi o
„pomocy”, chodzi tutaj nie tylko o pomoc w zakresie działania, ale także w
zakresie bycia. Kobiecość i męskość są komplementarne nie tylko z punktu
widzenia fizycznego i psychicznego, ale ontycznego. Tylko dzięki łasce tej
dwoistości elementu „męskiego” i „kobiecego”, człowieczeństwo realizuje się w
pełni.
8. Stworzywszy człowieka
mężczyzną i niewiastą, Bóg powiedział do obojga: „zaludniajcie ziemię i czyńcie
ją sobie poddaną” (por. Rdz 1, 28). Nie tylko dał im moc rodzenia w celu
przedłużania w czasie rodzaju ludzkiego, ale równocześnie zadał im tę ziemię
poddając pod ich odpowiedzialne zarządzanie jej bogactwa. Człowiek, istota
rozumna i wolna, został posłany, by przeobrażać oblicze ziemi. Za wypełnienie
tego zadania, które jest w zasadniczej mierze dziełem kultury, mają od początku
jednakową odpowiedzialność zarówno mężczyzna jak i kobieta. We wspólnocie
małżeńskiej i w przekazywaniu życia, we wspólnym zadaniu panowania nad ziemią i
czynienia jej sobie poddaną, między kobietą i mężczyzną nie ma statycznej i
homologicznej równości, lecz nie ma też między nimi zasadniczej różnicy, która
prowadziłaby nieuchronnie do konfliktu. Relacją bardziej naturalną,
odpowiadającą zamysłowi Bożemu jest „jedność dwojga”, albo „dwoistość”, co
pozwala każdemu z nich odczuwać międzyosobowe i wzajemne odniesienie jako dar,
który wzbogaca i czyni odpowiedzialnym.
Tej „jedności dwojga” Bóg
powierzył nie tylko dzieło przekazywania życia i tworzenia rodziny, ale także
zadanie budowania dziejów. Jeśli podczas Międzynarodowego Roku Rodziny,
obchodzonego w 1994 roku, uwaga nasza skoncentrowała się na kobiecie jako
matce, to Konferencja w Pekinie stanowi szczególną okazję, aby na nowo zdać
sobie sprawę z wielostronnego wkładu kobiety w życie całych społeczeństw i
narodów. Jest to wkład natury przede wszystkim duchowej i kulturowej, ale także
społeczno-politycznej i ekonomicznej. Jakże wiele zawdzięczają kobiecie różne
dziedziny życia społecznego i państwowego, kultury narodowe oraz cały postęp
ogólnoludzki!
9. Postęp ocenia się zwykle
według kategorii naukowych i technicznych, i także w tych dziedzinach nie brak
wkładu kobiet. Jednakże nie jest to jedyny wymiar postępu, a tym bardziej nie
jest to wymiar zasadniczy. Ważniejszy od niego jest wymiar społeczno-etyczny,
który bierze pod uwagę odniesienia międzyosobowe i zalety ducha. Społeczeństwo
najwięcej zawdzięcza „geniuszowi kobiety” właśnie w tym wymiarze, który bardzo
często urzeczywistnia się bez rozgłosu, w codziennych relacjach
międzyosobowych, a szczególnie w życiu rodziny.
Chciałbym w związku z tym wyrazić
szczególną wdzięczność kobietom, które trudzą się w różnych dziedzinach
wychowania: w przedszkolach, szkołach, uniwersytetach, domach opieki,
parafiach, stowarzyszeniach i ruchach. Wszędzie tam, gdzie potrzebna jest praca
formacyjna, kobiety wykazują ogromną gotowość do poświęcania się, szczególnie
na rzecz najsłabszych i bezbronnych. Poprzez taką służbę urzeczywistniają one
tę formę macierzyństwa afektywnego, kulturowego i duchowego, które ze względu
na wpływ jaki wywiera na rozwój osoby oraz na przyszłość społeczeństwa, ma
nieocenioną wartość. Jakże nie wspomnieć tu świadectwa tak wielu kobiet
katolickich i zgromadzeń zakonnych żeńskich na różnych kontynentach, dla
których wychowanie, szczególnie dzieci, stało się służbą najważniejszą? Jakże
nie patrzeć z wdzięcznością na te wszystkie kobiety, które pracowały i nadal
pracują w służbie zdrowia, nie tylko w dobrze zorganizowanych placówkach
sanitarnych, ale często w trudnych warunkach w najuboższych krajach świata,
dając świadectwo oddania, które nierzadko graniczy z męczeństwem?
10. Wyrażam zatem życzenie,
drogie Siostry, aby temat „geniuszu kobiety” był rozważany ze szczególną uwagą
nie tylko po to, by rozpoznać w nim ślady Bożego zamysłu, który winien być
przyjęty z szacunkiem, ale także po to, by poświęcono mu więcej miejsca w życiu
społecznym i kościelnym. Ten właśnie temat, który został już poruszony w
związku z Rokiem Maryjnym, miałem okazję rozważyć szeroko we wspomnianym Liście
apostolskim „Mulieris dignitatem”, ogłoszonym w 1988 roku. W bieżącym roku, do
tradycyjnego Listu do kapłanów na Wielki Czwartek, dołączyłem właśnie dokument
„Mulieris dignitatem”, aby ukazać, jak ważną rolę w życiu kapłana spełnia
kobieta jako matka, jako siostra i jako współpracownica w dziełach apostolatu.
Jest to inna jeszcze — różniąca się od małżeńskiej, ale również ważna — forma
owej „pomocy”, którą kobieta, jak mówi Księga Rodzaju, winna nieść mężczyźnie.
Najpełniejszy wyraz „geniuszu
kobiecego” Kościół widzi w Maryi i znajduje w Niej źródło nieustannego
natchnienia. Maryja nazwała siebie „służebnicą Pańską” (por. Łk 1, 38). Poprzez
posłuszeństwo Słowu Bożemu przyjęła uprzywilejowane powołanie — wcale niełatwe
— małżonki i matki rodziny z Nazaretu. Oddając się na służbę Bogu, oddała się
także na służbę ludzi: służbę miłości. Właśnie ta służba pozwoliła Jej przeżyć
doświadczenie tajemniczego, ale prawdziwego „królowania”. Nie przez przypadek
jest wzywana jako „Królowa nieba i ziemi”. Nazywa Ją tak cała wspólnota
wierzących, jest też nazywana „Królową” przez wiele narodów i ludów. To
„królowanie” Maryi jest służeniem! To Jej służenie jest „królowaniem”!
W ten sposób powinna być
rozumiana władza tak w rodzinie, jak w społeczeństwie i w Kościele.
„Królowanie” jest objawieniem zasadniczego powołania człowieka, stworzonego na
„obraz” Tego, który jest Panem nieba i ziemi, i wezwanego, aby być w Chrystusie
Jego przybranym synem. Człowiek jest jedynym na ziemi stworzeniem „którego Bóg
chciał dla niego samego”, jak naucza Sobór Watykański II, dodając znamienne
słowa, że człowiek „nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez
bezinteresowny dar z siebie samego” (Gaudium et spes, 24).
Na tym też polega macierzyńskie
„królowanie” Maryi. Stawszy się całkowicie darem dla swojego Syna, staje się
także darem dla synów i córek całego rodzaju ludzkiego, budząc najgłębsze
zaufanie każdego, kto pragnie być prowadzony przez Nią po trudnych drogach
życia ziemskiego do ostatecznego celu. Ten cel ostateczny osiąga każdy poprzez
różne etapy własnego powołania, poprzez cele doczesne, które są udziałem tak
mężczyzny, jak i kobiety.
11. Jeśli to „służenie”
urzeczywistnia się w sposób wolny, ze wzajemnością i miłością, jeśli wyraża
prawdziwą „królewskość” osoby ludzkiej — to dopuszczalne jest, bez negatywnych
konsekwencji dla kobiety, także pewne zróżnicowanie zadań, pod warunkiem, że
nie jest ono narzucone, ale wypływa ze specyfiki bycia mężczyzną i kobietą.
Jest to kwestia, która ma szczególne znaczenie także wewnątrz Kościoła. Jeśli
Chrystus — na mocy wolnej i niezależnej decyzji, wyraźnie poświadczonej przez
Ewangelię i nieprzerwaną tradycję kościelną — zawierzył tylko mężczyznom
zadanie, aby byli Jego „ikoną” jako „pasterza” i „oblubieńca” Kościoła poprzez
kapłaństwo służebne, to fakt ten w niczym nie umniejsza roli kobiety ani innych
członków Kościoła, którzy nie zostali wezwani do pełnienia tej świętej posługi,
wszyscy bowiem zostali w tej samej mierze obdarzeni godnością wypływającą z
„kapłaństwa powszechnego”, zakorzenionego w sakramencie Chrztu. Tego
zróżnicowania zadań nie należy jednak interpretować w świetle norm regulujących
funkcjonowanie społeczności ludzkiej, lecz według kryteriów właściwych ekonomii
sakramentalnej, to znaczy ekonomii „znaków”, które Bóg wybrał w sposób wolny,
aby ukazać „swą obecność” wśród ludzi.
Zresztą, właśnie w tej ekonomii
znaków, chociaż poza rzeczywistością sakramentalną, niemałe znaczenie posiada
„kobiecość” przeżywana na wzór Maryi. W tej bowiem „kobiecości” kobiety
wierzącej, a w szczególności „konsekrowanej”, zawiera się pewien rodzaj
immanentnego „profetyzmu” (por. Mulieris dignitatem, 29), pełen szczególnej
wymowy symbolizm, można by powiedzieć, bardzo wyraźny charakter „ikony”, która
urzeczywistnia się w pełni w Maryi i jasno ukazuje samą istotę Kościoła jako
wspólnoty poświęconej bez reszty — jak serce „dziewicze” — by być „oblubienicą”
Chrystusa i „matką” wierzących. W świetle tej komplementarności „ikonicznej”
ról mężczyzny i kobiety, uwidoczniają się lepiej dwa nieodłączne wymiary Kościoła:
zasada „maryjna” i „apostolsko-Piotrowa” (por. tamże, 27). Z drugiej strony,
jak przypomniałem kapłanom we wspomnianym Liście na Wielki Czwartek tego roku,
kapłaństwo służebne w zamyśle Bożym „nie jest władaniem, lecz służbą” (n. 7).
Naglącym zadaniem Kościoła, w jego codziennym odnawianiu się w świetle Słowa
Bożego, jest coraz wyraźniejsze ukazywanie tej prawdy zarówno poprzez
rozwijanie ducha wspólnoty i wszystkich kościelnych form uczestnictwa, jak też
przez poszanowanie i docenianie wartości niezliczonych charyzmatów
indywidualnych i wspólnotowych, wzbudzanych przez Ducha Świętego, aby
przyczyniały się do budowania wspólnoty chrześcijańskiej i służyły ludziom.
W tym szerokim kontekście służby,
Kościół — pomimo wielu uwarunkowań — na przestrzeni dwóch tysięcy lat swej
historii, poznał w pełni „geniusz kobiety” dzięki wielkim postaciom kobiet,
które wywarły istotny i dobroczynny wpływ na swoje czasy. Mam na myśli długi
orszak męczennic, świętych kobiet, wielkich mistyczek. Myślę w szczególny
sposób o świętej Katarzynie ze Sieny i o świętej Teresie z Avili, której Papież
Paweł VI przyznał tytuł Doktora Kościoła. A jakże nie wspomnieć również tych
kobiet, które kierując się duchem wiary, stworzyły dzieła o niezwykłej
doniosłości społecznej, zwłaszcza w zakresie służby najuboższym? Z pewnością w
przyszłości Kościoła trzeciego milenium nie zabraknie nowych i wspaniałych
przykładów „geniuszu kobiety”.
12. Drogie Siostry, widzicie
zatem, jak bardzo pragnie Kościół, aby najbliższa Konferencja w Pekinie,
ukazała pełną prawdę o kobiecie. Trzeba, aby w sposób wszechstronny ukazała
„geniusz kobiety” i to nie tylko na przykładzie wielkich i znanych kobiet z
przeszłości lub nam współczesnych, ale także tych zwyczajnych, prostych, które
wykorzystują swe kobiece talenty dla dobra innych w życiu codziennym. Kobieta
bowiem, właśnie poprzez poświęcanie się dla innych każdego dnia wyraża głębokie
powołanie swego życia. Być może bardziej jeszcze niż mężczyzna widzi człowieka,
ponieważ widzi go sercem. Widzi go niezależnie od różnych układów
ideologicznych czy politycznych. Widzi go w jego wielkości i w jego
ograniczeniach, i stara się wyjść mu naprzeciw, oraz przyjść mu z pomocą. W ten
sposób urzeczywistnia się w dziejach ludzkości podstawowy zamysł Stwórcy i na
różne sposoby nieustannie ukazuje piękno — nie tylko fizyczne, ale nade
wszystko duchowe, jakim Bóg obdarzył od początku człowieka, a w szczególności
kobietę.
Zawierzam Panu w modlitwie owoce
tego ważnego spotkania w Pekinie. Niech rok bieżący będzie dla wspólnot
kościelnych okazją do szczególnego dziękczynienia Stwórcy i Odkupicielowi
świata za dar tak wielkiego dobra, jakim jest kobiecość, która w różnych
formach stanowi podstawowe dziedzictwo ludzkości i Kościoła.
Maryjo, Królowo miłości, czuwaj
nad kobietami i nad ich posłannictwem w służbie ludzkości i pokojowi oraz w
dziele szerzenia Królestwa Bożego!
Z moim Błogosławieństwem
Apostolskim.
Jan Paweł II, papież
W Watykanie, dnia 29 czerwca 1995
roku, w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła.
„List do kobiet” Jana Pawła II
został ogłoszony 10 lipca 1995 roku, w związku z IV międzynarodową konferencją
ONZ na temat kobiet, która odbyła się we wrześniu 1995 w Pekinie
Komentarze
Prześlij komentarz
Nieustanne potrzeby??? Nieustająca Pomoc!!!
Witamy u Mamy!!!